poniedziałek, 29 grudnia 2014

MATCH 7 i....

Uwierzycie, że zdążyłam mrugnąć powiekami i minęły Święta? Ja też nie.

Zacznijmy od piosenki na dziś Sia - Opportunity

W ostatnim czasie dużo się działo, rodziny pojawiały się na moim profilu i znikały, niektórych pewnie nawet nie pamiętam, ale na dłużej została u mnie rodzina z Teksasu, czyli

MATCH #7
Rodzina 4-ro osobowa. Mieszkają j/w w Teksasie i mają swoje ranczo. HD z tego, co wywnioskowałam jest weterynarzem, HM niestety nie pamiętam, ale przepiękna z niej kobieta. Mają oczywiście sporo zwierząt w tym konie. HM jeździ konno. Dzieciaczki to 3 letni syn, który ma jakieś problemy z mową i młodsza córeczka. Umówiliśmy się na Skype, ale...

No właśnie, po drugim Skype z rodziną z Californii (po wielu razach przekładania jej, bo co chwila mi albo HM coś wypadało, albo w końcu przez niedogadanie nie stawiałyśmy się na umówioną rozmowę) jest... PERFECT MATCH!!!

Nie wiem, czy piszę o tym za wcześnie, czy powinnam napisać dopiero gdy będę miała zabukowane bilety, ale agencja już wysłała moje papiery o wizę i sprawa jest w toku. Powiem szczerze, że nikomu jeszcze o tym nie mówiłam. Rodzinie zamierzam oznajmić to we środę, bo razem spędzamy Sylwestra. Planowany wyjazd do NYC jest na 9 lutego.

Co do przemyśleń na temat rodziny poświęcę oddzielny post.


- Hankowah

środa, 24 grudnia 2014

Święta!

Kochane Au Pairki! (i wszyscy inni czytelnicy tego bloga)

Pragnę życzyć Wam cudownych, ciepłych, wesołych Świąt spędzonych w gronie najbliższych i najukochańszych dla Was ludzi. Abyście w ciągu tych kilku dni zapomniały o codziennych problemach i skupiły się na tym co ważne, czyli na rodzinie.
Wszystkim Au Pairkom przebywającym na obczyźnie życzę wytrwałości!






Wesołych Świąt! - Hankowah

sobota, 20 grudnia 2014

Nowe matche/ smutek, żal

MATCH #6
Rodzina z Maryland, żyje w lesie, na odludziu. Mają kilkumiesięczne dziecko, konie, psy. HM jeździ konno, o HD niestety nic nie wiem. Ogólnie miałam dziwne wrażenie, że rodzice na zdjęciach wyglądali jak taka rodzinka z horrorów. Brr. Odpisałam, że nie jestem zainteresowana.


MATCH #7
Rodzina z Connecticut. Jedno dziecko, niemowlę. Już nie pamiętam nawet tej rodziny, ale odpisałam, że nie jestem zainteresowana.





A teraz CIOS! Ale czego ja mogłam się spodziewać... zawsze wiedziałam, że za prędko nie przywiązuję, nie mam dystansu. Po drugim Skype w niedziele z rodziną #2 HM miała mi dać kontakt do byłej Au Pair, jednak nie dostałam żadnego maila ani nic. Jeszcze w poniedziałek wysłałam im foty Białegostoku jak pięknie lampeczki wyglądają, bo HM wcześniej też mi ozdoby wysyłała. We środę zdecydowałam się napisać o co kaman, czy znaleźli kogoś innego, czy coś się stało. HM napisała oschłe "We decided to go in a different direction".

Przykro mi, bo jakby mnie wybrali to bez zastanowienia bym pojechała, strasznie ich polubiłam. Trudno.

Właśnie jestem po Skype z rodziną z Californii! Taaa, jednak do nich napisałam i HM jak np w mailach pisze do mnie jak ja z koleżanką na czacie, bez zwrotów grzecznościowych ani nic, to w "realu" mega wygadana, miła, fajna. Oczywiście dzieci nie poznałam, bo u nich była 21 i dziewczynki spały, ale w poniedziałek mam je poznać.
O 23.15 <3 Buhaha 




Buziaki!!! - Hankowah

niedziela, 14 grudnia 2014

Match 4 & 5

Siedzę i się zastanawiam, czy nie wypuściłam właśnie z rąk złotego grala.


MATCH #4
Rodzina New Jersey. Poza członkami rodziny nie wiem o nich nic, bo nawet nie mieli listu. Rodzina składa się z dwóch tatusiów i 4 dzieci! Nic do mnie nie napisali, więc ja sama raczej też nie zamierzam :-)


MATCH #5
I tu się boję, że zareagowałam zbyt szybko. Rodzina z Californi (czyli tam gdzie po cichu marzyłam aby trafić), tata prawnik, mama pracuje w domu, ma zwój biznes, praca ok 8 godzin dziennie, weekendy wolne, czasami HM wyjeżdża na weekend więc trzeba pracować, dzieci troje, same dziewczynki, jedna 3,5, druga 2 i trzecia 4 miesiące. A teraz najlepsza część mieszkają na prywatnym osiedlu, w wielkim domu, mają basen, obok jest plaża. HM chciała dziś o 15.30 ze mną rozmawiać, ale byłam już umówiona z rodziną #2 więc pochopnie, po części też przerażona trójką dzieci odpisałam, że już znalazłam rodzinę i życzę powodzenia. Teraz jednak siedzę i się zastanawiam, że mogłam chociaż dać im szansę i pogadać.
Bo powiem szczerze, że trochę zraziło mnie to w jaki sposób napisała maila, żadnego hello, żadnych regards, nic, tylko jestem *** i chcę z tobą rozmawiać. Rodzina #2 pisze do mnie takie maile jakbym rozmawiała z najserdeczniejszymi ludźmi na świecie, ale to pewnie dlatego, że czytają duuużo książek i nie mają tv więc mają bogaty zasób słów haha


Ap ropo rodziny #2, właśnie jestem po 2 Skype z nimi, było troszkę drętwiej niż ostatnio, bo co chwila przerywał mi internet i nie słyszałam co mówią. W końcu, nie wiem dlaczego, mój komputer zgasł i musiałam zadzwonić do nich z telefonu, więc HD szybko skończył rozmowę, mówiąc, że już nie będą mi przedłużać. Gadaliśmy jakieś 35 minut. Ale zadają naprawdę duuużo pytań m.in. Co zrobię z dziećmi pierwszego dnia żeby mnie polubiły, czy lubię przytulać dzieci, co zrobię gdy dziecko będzie niegrzeczne, co bym zrobiła z dziećmi dzisiejszego dnia w taką pogodę i sto podobnych.
Jesteśmy "w kontakcie" więc mam nadzieję, że tak będzie. Mają mi dać kontakt do byłej au pair, z którą nadal utrzymują kontakt i bardzo się lubią. Obawiam się myśli, że ciężko mi będzie jej dorównać :-P


Notka bez ładu i składu. Przepraszam, już nie myślę :(


Hankowah

sobota, 13 grudnia 2014

What's going on?

Hmm... Zacznijmy od tego, że obie rodziny chcą ponownie ze mną rozmawiać, i z rodziną #2 umówiłam się na niedzielę, a rodzina #1 chciała kiedykolwiek po 16, ale, że w tygodniu nie miałam czasu to zaproponowałam weekend - póki co cisza.
Wchodzę dziś po paru dniach nieobecności na mój room, a tam żadnych zainteresowanych rodzin. Hmm.. czy to normalne, że jak np. nadal mam kontakt z rodziną i się umawiamy na Skype, to oni znikają z mojego profilu, czy mam to rozumieć, że już nie są zainteresowani? Trochę mnie to zmartwiło, bo z rodziną #2 już czułam się lekko związana, tym bardziej, że HM sama pisała, że bardzo mnie polubiła i chce ze mną znów porozmawiać :(


A i na przyszłość czy ktoś może mi powiedzieć, czy wypada prosić o kontakt do poprzedniej Au Pair? Nie chcę, żeby poczuli, że chcę ich sprawdzać czy coś, choć w sumie to właśnie chcę :-P 
Ach i pytania o pokój, czy lepiej o takie rzeczy nie pytać?


Z góry dziękuję za pomoc! - Hankowah.

niedziela, 7 grudnia 2014

Match 1 & 2 Skype.

Halo! Halo!

I po strachu :) Tzn po Skajpaju z dwiema rodzinkami, a więc...
Wczoraj miałam rozmowę z rodziną #2 z Waszyngtonu. Tak jak przypuszczałam po mailach Hości są przemili, byli mega przygotowani do rozmowy, zadawali mnóstwo pytań i, co najlepsze, podobały im się moje odpowiedzi (wiem, bo HM mi to powiedziała) :)
Dziewczynkami musiałabym zajmować się od poniedziałku do czwartku, więc piątek do niedzieli wolny, chyba, że Hości chcieli by na jakieś randewu wyskoczyć. I w tygodniu opiekę kończę o ok. 16, gdy Hości wracają z pracy. Mieli wczesniej Au Pair z Kielc!! A pradziadkowie ze strony ojca HM są z Bialegostoku i między innymi dlatego napisali do mnie :)
Wspominałam już, że nie mają TV? Uwielbiają czytać i chodzić do biblioteki :P
Ach i zapomniałam wspomnieć, że, jak sami powiedzieli, Waszyngton jest jakby centrum Au Pairek z całego świata i jest tam też cała koordynatorka, która organizuje spotkania integracyjne dla Au Pair :)


Dziś miałam rozmowę z rodziną #1. Nie wiem jak Wy, ale ja od razu wyczuwam, czy poprzez maile, czy kontakt właśnie na Skype, że ktoś odnosi się do mnie z dystansem.
Rodzina #2 jest z Alexandrii - Virginia. Od początku rozmowy, mimo uśmiechów i żartów miałam wrażenie, że ta rozmowa sprawia im pewien dyskomfort, nie wiem dokładnie jak to wyjaśnić. Ogólnie rozmowa przebiegła miło, chociaż momentami było niezręcznie, bo w przeciwności do poprzedniej rodziny jakoś nie przejęli pałeczki prowadzących :P
Z tego co się dowiedziałam to w tej chwili mieszkają w małym domu, ale od stycznia, czy lutego chcą się przeprowadzić do dużego i już zaczęli się pakować :P Praca poniedziałek - piątek do ok 16.30, weekendy wolne. Nie mieli wcześniej Au Pair, ale w pobliżu ponoć kilka ich jest :)


Cóż.. teraz czekam na odzew. Bliżej mi póki co, do rodziny #2, ale zobaczymy, co się okaże :)

Póki co - Adios! - Hankowah.

piątek, 5 grudnia 2014

Match 3!!

Nie wiem, co się dzieje, ale u niektórych z Was też to zauważyłam, że jest okres ciszy na roomie, żadnej rodzinki, nic, a jak jedna rodzinka się obudzi to nagle wysyp i co chwila ktoś zainteresowany.
Tym sposobem, na mój room w ciągu 3 dni zawitała trzecia rodzinka.

MATCH 3
Rodzina z Virginii (znowu!). Nie wiem o co chodzi, że wszystkie rodziny są z tego samego regionu, może to znajomi i założyli się kto mnie "zgarnie" hahah.
W każdym razie rodzina czteroosobowa, ponownie. Mama, tata, synek kilkumiesięczny i córeczka 3 lata. Napisali do mnie maila, mieli już 3 au pair i obecnie też mają, ale w marcu kończy swój pobyt i właśnie od marca chcą mieć nową au pair. Ogólnie maila napisał HD i napisał baaardzo dużo, ale powiem szczerze, że opiekowałam się niemowlakiem i niekoniecznie chciałabym znów, więc raczej odpiszę im, że nie jestem zainteresowana :)


 Póki co bardzo blisko mi do drugiej rodzinki, HM jest mega miła w mailach, jesteśmy umówieni na rozmowę w sobotę o 9.30 :) Szkoda tylko, że nie mają zwierząt :)



- Hankowah.

czwartek, 4 grudnia 2014

Match 1, 2!!

Hello there! :)

Długo mnie nie było, ale... w końcu po jakimś tygodniu od otwarcia roomu zgłosiły się do mnie dwie rodzinki!


MATCH 1
Rodzina 4- osobowa, HM, HD, synek 4 lata i córeczka 1 rok. Mieszkają w Virginii mają dwa koty i 3 konie! Czyli wszystko, co kocham! Dwa konie przebywają u dziadków w Pensylwanii. HM od stycznia chce wrócić do pracy i do tego im Au Pair. Wspominała też o tym, że w dzieciństwie miała nianię, którą miło wspomina i teraz chciała by takową dla swoich dzieci :) 
Umówiłam się z nimi na Skype w sobotę.


MATCH 2
Rodzina również 4- osobowa, HM, HD, dwie córeczki 2 i 3 lata. Żadnych zwierząt. Mieszkają w Washingtonie i jak sami piszą busem do NYC tylko 4.5 h :)
Pierwsi napisali do mnie maila, nawet napisali "Dzień dobry", co mnie miło zaskoczyło :P
Umówiłam się z nimi na Skype również w sobotę.


Mam lekki stresik przed pierwszymi rozmowami na Skype, ale do odważnych coś tam coś tam... :-)


Czy macie może jakieś rady, na co powinnam zwrócić uwagę podczas rozmów z rodzinkami, jakie pytania są ważne?


Buziaki! - Podekscytowana Hankowah.

niedziela, 26 października 2014

Interview!

Nareszcie, po miesiącach zbierania dokumentów, kompletowania aplikacji, zdjęć i innych potrzebnych papierków odbyło się moje interview! Ale od początku...

Moje spotkanie miało się odbyć 22 października (środa) o 12, jako, że mieszkam prawie 200 km od Warszawy, (gdzie miało się odbyć spotkanie), a musiałam jechać autokarem, który jedzie 3h 30min (bo tory kolejowe przez najbliższy rok są w remoncie), w stolicy ostatnio byłam jakieś półtora roku temu i wolałam poruszać się piechotą niż ryzykować zabłądzenie gdzieś w podziemiach metra musiałam wyjechać już o 6.00. I tu zaczyna się cały mezalians... nastawiłam budzik na 3.45. Już o 3.00 przebudziłam się, odłączyłam telefon od ładowania, położyłam przy głowie i poszłam spać dalej, tzn drzemać, bo kolejno, co 5 minut budziłam się przerażone, że zaspałam. W końcu, gdy trochę przysnęłam obudziło mnie wołanie zza drzwi "Ania, za dwadzieścia piąta!!!". Wyobraźcie sobie jak się zerwałam z łóżka, całe szczęście, że wszystko spakowałam poprzedniego dnia i nie nakładałam oleju na  włosy jak zamierzałam, bo nie zdążyła bym nawet ich umyć.
Już  autobusie obyło się bez większych problemów, pomijając zimno, które nie pozwalało mi zasnąć, bo ja mądra myślałam, że będzie ciepło i ubrałam tylko skórkę. Całe szczęście, że miałam ciepły szalik :)

Na dworcu wschodnim byłam o 9.30 i rozpoczęłam moją marszrutę w stronę centrum. Boże błogosław GPS'a w telefonie! Ani razu się nie zgubiłam! Gdy byłam już na Krakowskich Przedmieściach było lekko po 10pomyślałam więc, że pójdę na kawę i poczekam tam trochę do 12 i tu nagle telefon! Moja konsultantka zadzwoniła, że się rozchorowała i nie może przyjechać na spotkanie! Myślałam, że mi ręce i wszystko inne opadnie... Koniec końców, po wyjaśnieniu, że nie jestem z Warszawy i przyjechałam właśnie specjalnie na spotkanie, pani A. zdecydowała, że spotkanie poprowadzi jej koleżanka. Uff..

W Cofee Heaven wypiłam wiadro karmelowej kawy, posiedziałam, poczytałam dokumenty, pytania, które mogą paść na interview i po około godzinie ruszyłam na umówione miejsce. Wiecie, że Warszawa przemierzana na piechotę serio jest ładniejsza niż gdy mija się ją w samochodzie, czy autokarze? Nawet zaczęłam lubić to miasto :-P


SPOTKANIE
Okazało się, że Pani A. dotarła na spotkanie, swoją drogą prześliczna i przeurocza dziewczyna, aż mi się, żal zrobiło, że ją chorą wyciągałam z domu.
Zaczęłyśmy od przejrzenia moich dokumentów, A. wyjaśniła mi jak wygląda sprawa z ubezpieczeniem i z programem, który wybrałam i przeszłyśmy do interview. Całość była prowadzona po angielsku i pytania w zasadzie były takie same jak te, które znalazłam na blogach:

1. Dlaczego chcesz zostać Au Pair?
2. Twoje doświadczenie z dziećmi?
3.Twoje relacje z rodziną?
4. Co lubisz robić z dziećmi?
5. Twoje specjalne umiejętności?
6. Twoje zainteresowania?
7. Jak wyobrażam sobie życie w USA?
8. Czy dużo jeżdżę i czy boję się prowadzić samochód w USA?
9. Jakie cechy powinna mieć Au Pair?
10. Jakie są moje pozytywne cechy?

Wydaje mi się, że to wszystkie pytania jakie usłyszałam. Później przeszłyśmy do testu, który wypełnia się na komputerze. Test składa się ze 170 zamkniętych pytań i przypomina bardziej test psychologiczny, ale nie wiem, czy jego wynik ma jakikolwiek wpływ na rozpatrzenie aplikacji, bo nie widziałam żeby ktoś cokolwiek o tym pisał. Pytania w teście się powtarzają i są podchwytliwe np. Nie masz nic przeciwko gdy ktoś łamie zasady, a później jest pytanie Jeśli ktoś jest inteligentny i potrafi ominąć zasady bez ich naruszania to powinien to zrobić i oprócz tego kupa innych pytań mieszających w głowie. Długie i męczące, ale do przejścia.

I tak po interview i po teście Pani A. wyjaśniła mi, że teraz rozpoczyna się procedura sprawdzania mojej aplikacji, następnie zostanie ona wysłana do Londynu i później otwarcie roomu!! <3

Ah no i dowiedziałam się, że muszę zrobić szczepienia na świnkę, których nie miałam i że muszę zmienić moje zdjęcie profilowe, bo "nie widać mojej twarzy" hmmm

To było to zdjęcie tylko w kolorze. No nic jak trzeba to trzeba :-D



Po spotkaniu obowiązkowo naleśniki w Manekinie! Pycha!
 


I na koniec ja haha :)


W razie jakiś pytań walcie śmiało!

Buziaki! - Hankowah!

piątek, 17 października 2014

Spotkanie!

Właśnie umówiłam się na spotkanie z moją konsultantką. Środa o 12! 
Jak cudownie, że na trasie Białystok - Warszawa trwają roboty drogowe i przez najbliższy rok PKP przerzuciło się na autokary. Tym sposobem "expressem" czeka mnie ok 4 godz jazdy, gdzie normalnie zajmowało ponad dwie. Ale... nie narzekam! :) Jestem szczęśliwa!

Teraz prośba do Was, możecie mi opisać jak wyglądały Wasze spotkanie z konsultantkami? Mam się czego obawiać? Na co się przygotować?
Agencja, którą wybrałam to Au Pair in America, więc jeśli jest tu ktoś, kto ma coś wspólnego z tą agencją proszę o opisanie swoich przeżyć :)



Aaa zapraszam wszystkich na mojego Instagrama: annajedlinska   :)

 Za taką jesienią będę tęsknić!

 Z dziewczynami z grupy już się  zintegrowałyśmy :P

 Mój aniołek!

 Obroniona!!!

 Obrona oblana! :D

Polecam, najpierw książkę, potem film. Piękna historia :)





Buziole! - Hankowah.

niedziela, 12 października 2014

Dear future host family...

Moja aplikacja w końcu ruszyła się z miejsca i w ciągu ostatniego tygodnia zdążyłam zrobić więcej niż przez ostatnie pół roku. 
Właśnie skończyłam pisać list do rodziny i powiem szczerze, że jestem przerażona wstawiając go tutaj, ale wolę abyście to Wy skrytykowały/li mój angielski i poprawiły/li mnie przed wstawieniem listu na mój profil. :) 
Na moje usprawiedliwienie mogę dodać jedynie, że nie mam kontaktu z angielskim od liceum, czyli od 4 lat (poza youtube oczywiście :P ) W ostateczności nie jest tak źle, ale moja gramatyka pozostawia WIELE do życzenia!

Oto i ON:



Dear future host family!

First of all I want to thank you for consideration. My name is Anna, I am 23 years old and I’m from Poland. Since 2010 I live in a city called Białystok, which is the city where I’m studying. In September I get a bachelor’s degree in Russian philology on University, earlier I was in high school on the profile of language in my hometown – Dąbrowa Białostocka. I lived there in a single-family house with my parents, grandmother, my older brothers and bunch of animals. I’m always so thankful to have an opportunity to live close to nature in such a beautiful house where I have been surrounded with unconditional love from my beloved ones.
My mother name is Alicja and she is 55 years old. My father – Tadeusz is 56 years old. I was always very proud that I have parents like them, because not only has they raised me to share kindness, love, grace and understanding, but they has taught me and encouraged me to be creative, unique and to not afraid to be different. They taught me to pray for those who have hurt me, because they are probably hurting very much inside. I had such a big opportunity to learn how to love, be tolerant and respectful that I want to share that with other people.
My brothers name are Wacek – he is 28 and he live in Białystok with his wife, and Wojtek – 26, he live in Węgorzewo where he is working as a solidier. I am so happy that I grew up among older brothers because it taught me  to be strong and confident girl.

            How am I?
 
Firstly I want to say that I am patient, what I think is important feature when you working with children. I am very good at handle stressful situations, I stayed calm and try to calm everybody around me. I am tolerant, so color of your skin or religion which you practice is not any problem for me. I also think that four years of my studying when I was living on my one taught me to be responsible, reliable, hard-working young woman. I love cooking, probably because of my father, who is the best cook ever! I also like reading books, watch a good movie, I love singing, I play piano and guitar. Lately I’m so obsessed of the gym, I love running, bicycling, as much as I can, I’m trying to stay in shape. I can teach your children how to ride on bicycle, if they cannot yet. I passed drive exam in August 2009 and since that time I was driving a lot and I never had an car accident. On one hand I am calm and quiet girl who likes spend time in her room surrounded by cats, but in the other hand I am full of energy, I love going out with my friends and family.

            My experience.
When I start studying my parents was giving me money for life, but I always thought, that if I want to be independent I should start earn money for myself. In February 2013 my friend recommend me to her friend who was looking for baby-sitter and that’s how I get my first job with children. I was taking care of two kids, Dawid which was 6, and Patrycja – 2 years old. Their mother was working to 5 p.m. so I was picking them up from kindergarten and drove them home where I was made meals for them and we were playing waiting for their mom. I think that they liked me, they were calling me “big sister” and always when I was coming for them to kindergarten they were running to me like they want to show everybody that I came for them :)

            My second experience start at June 2013. I was taking care of one month old baby-boy Bartek. Firstly I was scared of handle that little baby on my hands, but after one day, when he start smiling to me I knew that I wanna stay with him for more. I am so happy that I could be a part of life this little man even if he will not remember this :) I will never forget his first step (13.03.2014) and first fall (a few minutes later).  For this several months, when I was taking care of him I learned how to change nappies, prepare milk, I sang him to sleep, sometimes, when was warm outside, I was taking him for a walk. I think that the time spent with Bartek made me feel more responsible than I thought I was.

            Since July 2014 I was looking after Kuba. My friend asked me if I would like to take care of her friends son, when she’s working, so, of course I said yes. When I met Kuba he was 11 month old. He was very calm and quiet child who loved to sleep. My day with Kuba mostly started at 10 a.m. I was preparing him some soup, that I was cooking by myself, taking him for a walk and playing with him. Kuba loves to spend time outside, and usually after hour that we were walking across the park, he was falling asleep in his baby stroller. I also was changing his diapers and preparing milk for him.

Why do I want to be an au pair?
I had a great opportunity in my life, to growing up in a home filled with love, where  I was learned how to love, be respectful, grateful, kind and honest. I want to share this with other people. I love to spend time with children, their sincerity, innocence and this smile on their faces when I teach them something new. I like to feel that I can help them in every way and, be sure, that I will do all I can to make them feel loved by me so they feel important and happy.
            I also think that the year in America is a huge chance for me to improve my English, know new peoples, new cultures and see new places. I’m sure that it will be an unforgettable adventure for me.
.
            I hope you learn something about me after you read my letter. So if you are interested in my person, please contact me and ask about everything you want to know. I am sure, you will not be disappointed in me.
Now I am looking forward to hearing from you.

Your faithfully,
Anna.

  Przyjmę z przyjemnością każdą uwagę, więc nie bójcie się mnie poprawiać! :)

Buziaki - Hankowah

wtorek, 30 września 2014

My life should STOP!

Jeszcze nigdy nie miałam takiego rollercoaster’a w życiu jaki mam w tej chwili. W ciągu ostatniego tygodnia przejechałam ponad 700 km krążąc między dwoma miastami, załatwiając sprawy. Nigdy jeszcze moje życie nie było tak skomplikowane i zagmatwane, a to tylko zeszły tydzień. Od Wielkanocy, czyli od czasu ostatniego postu zmieniło się wiele, jedno na szczęście nie – moja chęć bycia Au Pair. Szczęście moje tkwi w tej chwili w tym, że dokumenty do aplikacji leżą już wypełnione, a mi zostaje tylko kontakt z moją konsultantką i rozmowa kwalifikacyjna, pech – w tym, że do polowy listopada i tak nie mogę nic planować, bo mam wesele bliskiej koleżanki, z resztą, co ja mówię, to też jest SZCZĘŚCIE!
O problemach jakie napotkałam przy wypełnianiu aplikacji i zdobywaniu kolejnych potrzebnych dokumentów napiszę pewnie później, gdy mój wyjazd będzie pewny, a takich sytuacji przyjemnych jak i tych mniej było kilka.

Ach no i najważniejsze, obroniłam się. W KOŃCU! A najśmieszniejsze jest to, że będąc w niedziele w kościele naszła mnie myśl, żeby może póki mój wyjazd nie jest jeszcze zaplanowany, nie tracić życia i iść na magisterkę. Nie zrozumiecie pewnie o co mi chodzi i ja sama nie potrafię wyjaśnić tego osobom, które tego nie przeżyły, ale ja nienawidziłam mojej uczelni przez wszystkie lata studiów, wykańczała mnie fizycznie i psychicznie i kończąc studia, w dzień obrony, byłam pewna, że NIGDY już nie będę musiała tu wracać, ale życie jest przewrotne więc… Jak już mówiłam, myśl o powrocie na studia naszła mnie w kościele, więc uznałam to za dobry znak.


 To by chyba było na tyle, do następnego!
- Hankowah



 

sobota, 19 kwietnia 2014

Easter time.


Kochani! 
Z całego serca życzę wesołych, spokojnych Świąt. Abyście spędzili je z rodziną, przyjaciółmi, osobami, które kochacie i które są dla Was ważne. Byście w ten dzień zwolnili na chwilę i pomyśleli nad tym co macie, zastanowili się nad swoim życiem. Pozwólcie sobie na chwilę refleksji i spojrzenia na życie z dystansem. Życzę Wam, tym, którzy spędzają Święta w rodzinnym domu i tym na obczyźnie, by z roku na rok nasze życie było łatwiejsze a decyzje jakie podejmujemy jaśniejsze. 

Wesołego Alleluja!

- Hankowah.

środa, 16 kwietnia 2014

Sh*t happens...

Ahoj! 
Siedzę i myślę jakby tu zacząć i od zwykłego Cześć! poprzez Hejki! i inne Witojcie! pozostanę przy Ahoj! Taki tam dylemat na dziś, bo większych problemów nie było :D


Wiecie co się dzieje, gdy siadacie w końcu do wypełniania i tłumaczenia dokumentów do aplikacji pijąc przy tym kawę? Ja wiem i nie jest to przyjemne, zobaczyć, że na wypełnionej już kartce widnieją 'kawowe kręgi' od kubka. Ale co tu się dziwić.. kto normalny pije przy wypełnianiu dokumentów...

Niestety, ale czegoś takiego to mi się stworzyć nie udało :(

A tak przy okazji aplikacji to nawet się uśmiechnęłam, gdy przy okazji tabeli z chorobami, na które można 'cierpieć' znalazła się ciąża. Czy cierpi Pani na ciążę? :)



***

Zapaaaaaszki! 
Kontynuując moją serię recenzji wosków YC, dziś pora na kolejny o jakże przyjemnej nazwie Salted Caramel, czyli Solony Karmel.

Zapachowe tarty kupiłam TU :)

Od producenta: Wygląda jak słodka tarta i pachnie jak najlepsza, cukiernicza delicja! Wosk Salted Caramel to zjawiskowe połączenie mocno przypieczonego, trzcinowego cukru z dodatkiem orientalnej wanilii najlepszego sortu. Żeby nie było mdło, całość została delikatnie oprószona gruboziarnistą solą morską, która doskonale balansuje słodycz deseru i sprawia, że przysmak nigdy się nie nudzi, nigdy nie powszednieje. Tak doprawiony karmel to miszmasz słodkich i słonych esencji, które kojarzą się z rodzinnym ciepłem czy z domowymi wypiekami i które – jak na wyjątkowe łakocie przystało – są najlepszym sposobem na przetrwanie ciężkich, mocno depresyjnych jesiennych wieczorów.



Ode mnie: Nie zważając na słowo Salted na początku myślałam, ze za chwilę, po odpaleniu kominka, ogarnie mnie zapach karmelu, takiego jaki robi mój tata zawsze do naleśników, topiąc cukier na suchej patelni i powiem szczerze, że trochę się tego obawiałam, bo zapach ten, po dłuższym czasie, mógłby "zadusić" mnie swoją słodkością, tak jednak nie było. Aromat jaki się uwalniał był połączeniem lekkiej nuty karmelu i, jakże zaskakująco, soli! Tak, dało się ją wyczuć. I jak zapach soli mnie nie zachwyca, do Wieliczki mnie nie ciągnie, to w tym połączeniu sprawiał, że karmel nie był nachalny, był rześki i pieścił moje nozdrza. Z pewnością zamówię go kolejny raz.


***

Chyba pora wracać do aplikacji.. ponownie. :)



Buziaki! - Hankowah

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Coachella Baby!


Coachella... czyli jedno z marzeń, które chcę spełnić będąc już w USA! 
Dla osób, które pierwszy raz słyszą o Coachelli - nie jest to nazwa potrawy (chociaż może i taka gdzieś się znajdzie) jest to coroczny festiwal muzyczny, który organizowany jest w Californii. Festiwal  trwa trzy dni, a na scenie stają najpopularniejsze gwiazdy muzyki współczesnej. Coachella jest też pewnego rodzaju Fashion Weekiem, tak bym to nazwała, bo oprócz plejady gwiazd na scenie, na widowni zjawia się masa znanych twarzy z całego świata prześcigających się w ubiorze.
To, co zauważyłam szczególnego, to to, że większość fanów festiwalu ubiera się na 'jedno kopyto', tzn króluje styl boho, hippie, kowbojskie kozaczki, luźne plażowe ciuchy. Nie doczytałam nigdzie, czy jest to jakiś motyw przewodni imprezy, ale muszę przyznać, że styl ten podoba mi się i jest to wielka okazja do ujrzenia go w tak wielu różnych wydaniach.



 















Z tego, co udało mi się wyczytać, to karnet na trzy dni kosztuje w najtańszej wersji 375$ za zwykły bilet, bo VIP coś koło 800$ :)

A oto lista tegorocznych artystów!


Nie obyło się bez niespodzianek, bo podczas występu Solange na scenę wkroczyła jej starsza siostra (a moja królowa) Beyonce. Oprócz tego na występie Pharella Williamsa pojawiła się obok niego Gwen Stefani, innymi niespodziankami była Mary J Blige, czy nawet Justin Bieber!

Nie wiem jak wy, ale mi się wydaje, że 375$ za zobaczenie i usłyszenie (!) tylu gwiazd w jednym miejscu to tanioszka, w porównaniu do cen biletów na normalny koncert, a do tego przeżycia...
Mam nadzieję, że jak już dolecę szczęśliwie do Hameryki, to uda mi się zebrać grupkę cudownych AuPairek i wybrać wspólnie na festiwal! :)


Uff.. to tyle, nie zamęczam Was już!

Buziaki - Hankowah.