środa, 4 grudnia 2013

Day 2, 3, 4.

         Od kilku dni nie mogę spokojnie przespać całej  nocy ponieważ co chwila budzę się z nowym pomysłem na filmik do mojej aplikacji, a przecież jeśli go nie zapiszę to umknie wraz z całą masą innych genialnych pomysłów, które zaskakująco pojawiają się zawsze tylko w nocy. Mój mózg wówczas jest niezwykle płodny, chociaż czasem, gdy rano czytam to, co uprzednio napisałam zastanawiam się, czy do końca się nie rozbudziłam, czy serio takie głupoty mi się śniły i po co to zapisywałam! No nic. Póki co spisuję pomysły, a w wolnej chwili postaram się je składać do kupy i powoli realizować.


Dziś nadganiam dni tagu, który wczoraj zaczęłam. Zawsze to jakieś oderwanie od mroźnej rzeczywistości, a im bardziej myślę, piszę, czytam o świętach to szybciej przyjdą, a ja wręcz nie mogę się ich doczekać!

Dzień 2. Świąteczna lista życzeń. 

       Mogłabym oczywiście wymyślać i wypisywać rzeczy, o których marzę typu torebka Chanel 2.55, czy jeszcze lepiej Michaela Korsa, albo klasyczne czarne Louboutiny! Ale wróćmy na ziemię do rzeczy, o które mogę prosić Majka nie wymagając torebki za 2 tysiące.


1. Książki.

          Uwielbiam czytać, pogrążać się w świat mojej wyobraźni, przeżywać wraz z bohaterami, ślęczeć 12 godzin bez przerwy nad książką, bo każdy rozdział jest coraz ciekawszy! I choć teraz nie mam czasu na nową lekturę, bo piszę licencjat z literatury i mam masę innych książek do przeczytania, to seria nowych książek na mojej półce na pewno by się nie zmarnowała. Mogłyby to być np. "Igrzyska Śmierci", "Cukiernia pod amorem", czy seria książek kucharskich Nigelli.







2. Mikser do koktajli.

          Tak Mikołaju! Mikser!  Ale koniecznie z funkcją kruszenia lodu, bo ostatni takiej funkcji nie miał, a ja o tym nie wiedziałam i... wiadomo. :)

3. Pieniądze.

         W mojej rodzinie poza babcią, na święta nikt nie daje sobie pieniędzy. To takie "pójście na łatwiznę" i zawsze wolałam dostać gorszy prezent, ale wiedziałam, że ktoś się pofatygował by go kupić i zapakować niż gotówkę do ręki, jednak w tym roku sytuacja jest inna, bo będę miała większe wydatki, głównie związane z wyjazdem, a nie chcę prosić później rodziców o pieniądze, więc tak przy okazji...




Dzień 3. Kiedy/ ile miałam lat, gdy się dowiedziałam, że Św. Mikołaj nie istnieje.

         Szczerze? Nie przypominam sobie, żebym w niego wierzyła. Nie mówię tu o czasie, kiedy nie rozumiałam, a przychodził jakiś pan w czerwonym kubraczku, dał prezent, to dał, dzięki, ale pewnie nie miałam nawet później pojęcia, kim ów pan był. 
         W zerówce, gdy przyszedł Mikołaj od razu z kolegami odkryliśmy, że to przebrany pan woźny, ale wychowawczyni nie pozwoliła nam nikomu zdradzić naszego odkrycia.
         Aaa pamiętam jedną sytuację, gdy przez chwilę dałam porwać się magii świąt i mając jakieś 7-8 lat uwierzyłam w Majka, który porozrzucał prezenty po całym domu dla mnie i moich braci (mam ich dwóch), a do tego zostawił kasetę ze szczegółowymi wskazówkami gdzie owe prezenty są! Oczywiście kasetę nagrał mój tatuś, gratuluję pomysłowości, my mieliśmy mega ubaw i dobrą zabawę.



Dzień 4. (powrót do teraźniejszości) Ulubiona świąteczna piosenka.

         Dla mnie temat rzeeeka! W świąteczny nastrój wpadam zaraz po święcie zmarłych. Przez moje głośniki przewijają się godziny świątecznych piosenek, zanim jeszcze radia zaczynają puszczać tradycyjne "Last Christmas". I tak po za tradycyjnymi piosenkami z radia typu "All i want for Christmas", "Daj im znak", "Co raz bliżej święta" i wielu innych słucham całych składanek świątecznych np. Franka Sinatry, Michaela Buble, Elvisa Presleya, Mindy Gledhill, Sarah Mclachlan, Zbigniewa Preisnera.

A oto kilka z mich ulubionych piosenek w tej chwili:
Mindy Gledhill - Little Solidier
Sarah McLachlan - I'll be home for Christmas
Sarah McLachlan - Wintersong
Michael Buble - Santa Claus Is Comeing to Town
Andy Williams - It's the most wonderful time of the year
Celine Dion - Oh holy night



Umieram z głodu! Uciekam na obiad, życzę wszystkich ciepłego wieczoru!

Hankowah.

3 komentarze:

  1. Widzę, że siedzisz nad książkami tak jak ja- aż do skończenia. Też oczywiście nie powinnam czytać, bo przecież zaraz matura... Ale wiadomo- zakazana przyjemność smakuje jeszcze lepiej :)
    Fantastycznie, że masz aż tyle pomysłów na filmik, oby tak dalej.
    Powodzenia, Trzymam kciuki za Twój wyjazd!

    OdpowiedzUsuń
  2. Eee tam matura :D To pikuś :D
    Dziękuję! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Też muszę nie długo zrobić filmik i caly czas mam nowe pomysly! No ale zobaczymy czy uda sie z tego cos fajnego zrobic :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń