niedziela, 13 kwietnia 2014

Kurrr...kuma!!

Czy zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje, gdy się robi coś mechanicznie, nie myśląc o tym co się właśnie robi? Skutkiem tego może być np. poparzona twarz, czy inne dłużej lub mniej trwające urazy. Mówię o tym dlatego, że właśnie piszę ten post z palącą jak diabli skórą twarzy. Co się stało - zapytacie! Otóż ja, jestem zwolenniczką naturalnych maseczek, czyli jakieś oliwy z oliwek, miód, cukier brązowy, cytryna, jogurty i inne rzeczy, które możemy znaleźć w naszej kuchni. Od jakiegoś czasu zaczęłam sobie przyrządzać maseczki z kurkumy, które mają świetne działanie przede wszystkim gojące wszelkie ranki, anty trądzikowe i usuwające przebarwienia. Taką maseczkę chciałam sobie właśnie przed chwilą zrobić, ale NIE MYŚLĄC zamiast kurkumy do jogurtu wsypałam curry. Po nałożeniu na twarz czułam, że coś może być nie tak, bo śmierdziałam przyprawionym kurczakiem, a wcześniej jakoś tego zapachu sobie nie przypominałam. Zaczęło się chwilę później jak cała twarz zaczęła mnie piec. Maseczkę zmyłam jak najszybciej, ale podrażnienia zostały. God dammit!


Czas na coś przyjemniejszego niż poparzona twarz... Wracam do zapachów i mojej serii recenzji wosków Yankee Candle!






Dziś czas na... November Rain!


Od producenta: Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: drzewo cedrowe, szałwia, cytrusy oraz bursztyn.


Ode mnie: Mocne męskie perfumy - to co przychodzi mi na myśl. Zapach jest bardzo mocny i nie wiem czym kierował się producent nazywając ten wosk listopadowym deszczem, bo jak deszcz kojarzy mi się ze świeżością, zapachem liści to ten zapach przypomina tanie męskie perfumy. Robiłam do niego kilka podejść, bo z racji jego intensywności nie dałam rady palić go dłużej niż 15 minut. 
Zapach doskonale odnalazł się w łazience, zabijał skutecznie nieprzyjemne aromaty. 


I teraz moje odkrycie! W pewnym momencie zapach był na tyle uporczywy, że postanowiłam zrobić przerwę i w między czasie przetestować wosk Salted Caramel. Jakimś cudem zmieszałam dwa woski i wyszedł nieziemski zapach!
Ogólnie polecam mieszanie wosków i komponowanie swoich własnych zapachów, a nuż wynajdziemy coś nowego, wspaniałego! 


Wszystkie woski można dostać na stronie Dobroci :)


***

W trakcie pisania postu moja skóra przeszła metamorfozę! Zrobiła się gładziutka, oczyszczona, pory ściągnięte! Nie jestem jednak pewna, czy dla tego efektu chcę znów ryzykować z tą/tym nieszczęsną curry. 

Tyle na dziś! Cudownej Niedzieli!

Buziaki - Hankowah.

3 komentarze:

  1. Hahah padłam!
    Może odkryłaś właśnie jakieś cudowne właściwości curry, o których nikt wcześniej nie wiedział? :D:D

    OdpowiedzUsuń