sobota, 19 kwietnia 2014

Easter time.


Kochani! 
Z całego serca życzę wesołych, spokojnych Świąt. Abyście spędzili je z rodziną, przyjaciółmi, osobami, które kochacie i które są dla Was ważne. Byście w ten dzień zwolnili na chwilę i pomyśleli nad tym co macie, zastanowili się nad swoim życiem. Pozwólcie sobie na chwilę refleksji i spojrzenia na życie z dystansem. Życzę Wam, tym, którzy spędzają Święta w rodzinnym domu i tym na obczyźnie, by z roku na rok nasze życie było łatwiejsze a decyzje jakie podejmujemy jaśniejsze. 

Wesołego Alleluja!

- Hankowah.

środa, 16 kwietnia 2014

Sh*t happens...

Ahoj! 
Siedzę i myślę jakby tu zacząć i od zwykłego Cześć! poprzez Hejki! i inne Witojcie! pozostanę przy Ahoj! Taki tam dylemat na dziś, bo większych problemów nie było :D


Wiecie co się dzieje, gdy siadacie w końcu do wypełniania i tłumaczenia dokumentów do aplikacji pijąc przy tym kawę? Ja wiem i nie jest to przyjemne, zobaczyć, że na wypełnionej już kartce widnieją 'kawowe kręgi' od kubka. Ale co tu się dziwić.. kto normalny pije przy wypełnianiu dokumentów...

Niestety, ale czegoś takiego to mi się stworzyć nie udało :(

A tak przy okazji aplikacji to nawet się uśmiechnęłam, gdy przy okazji tabeli z chorobami, na które można 'cierpieć' znalazła się ciąża. Czy cierpi Pani na ciążę? :)



***

Zapaaaaaszki! 
Kontynuując moją serię recenzji wosków YC, dziś pora na kolejny o jakże przyjemnej nazwie Salted Caramel, czyli Solony Karmel.

Zapachowe tarty kupiłam TU :)

Od producenta: Wygląda jak słodka tarta i pachnie jak najlepsza, cukiernicza delicja! Wosk Salted Caramel to zjawiskowe połączenie mocno przypieczonego, trzcinowego cukru z dodatkiem orientalnej wanilii najlepszego sortu. Żeby nie było mdło, całość została delikatnie oprószona gruboziarnistą solą morską, która doskonale balansuje słodycz deseru i sprawia, że przysmak nigdy się nie nudzi, nigdy nie powszednieje. Tak doprawiony karmel to miszmasz słodkich i słonych esencji, które kojarzą się z rodzinnym ciepłem czy z domowymi wypiekami i które – jak na wyjątkowe łakocie przystało – są najlepszym sposobem na przetrwanie ciężkich, mocno depresyjnych jesiennych wieczorów.



Ode mnie: Nie zważając na słowo Salted na początku myślałam, ze za chwilę, po odpaleniu kominka, ogarnie mnie zapach karmelu, takiego jaki robi mój tata zawsze do naleśników, topiąc cukier na suchej patelni i powiem szczerze, że trochę się tego obawiałam, bo zapach ten, po dłuższym czasie, mógłby "zadusić" mnie swoją słodkością, tak jednak nie było. Aromat jaki się uwalniał był połączeniem lekkiej nuty karmelu i, jakże zaskakująco, soli! Tak, dało się ją wyczuć. I jak zapach soli mnie nie zachwyca, do Wieliczki mnie nie ciągnie, to w tym połączeniu sprawiał, że karmel nie był nachalny, był rześki i pieścił moje nozdrza. Z pewnością zamówię go kolejny raz.


***

Chyba pora wracać do aplikacji.. ponownie. :)



Buziaki! - Hankowah

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Coachella Baby!


Coachella... czyli jedno z marzeń, które chcę spełnić będąc już w USA! 
Dla osób, które pierwszy raz słyszą o Coachelli - nie jest to nazwa potrawy (chociaż może i taka gdzieś się znajdzie) jest to coroczny festiwal muzyczny, który organizowany jest w Californii. Festiwal  trwa trzy dni, a na scenie stają najpopularniejsze gwiazdy muzyki współczesnej. Coachella jest też pewnego rodzaju Fashion Weekiem, tak bym to nazwała, bo oprócz plejady gwiazd na scenie, na widowni zjawia się masa znanych twarzy z całego świata prześcigających się w ubiorze.
To, co zauważyłam szczególnego, to to, że większość fanów festiwalu ubiera się na 'jedno kopyto', tzn króluje styl boho, hippie, kowbojskie kozaczki, luźne plażowe ciuchy. Nie doczytałam nigdzie, czy jest to jakiś motyw przewodni imprezy, ale muszę przyznać, że styl ten podoba mi się i jest to wielka okazja do ujrzenia go w tak wielu różnych wydaniach.



 















Z tego, co udało mi się wyczytać, to karnet na trzy dni kosztuje w najtańszej wersji 375$ za zwykły bilet, bo VIP coś koło 800$ :)

A oto lista tegorocznych artystów!


Nie obyło się bez niespodzianek, bo podczas występu Solange na scenę wkroczyła jej starsza siostra (a moja królowa) Beyonce. Oprócz tego na występie Pharella Williamsa pojawiła się obok niego Gwen Stefani, innymi niespodziankami była Mary J Blige, czy nawet Justin Bieber!

Nie wiem jak wy, ale mi się wydaje, że 375$ za zobaczenie i usłyszenie (!) tylu gwiazd w jednym miejscu to tanioszka, w porównaniu do cen biletów na normalny koncert, a do tego przeżycia...
Mam nadzieję, że jak już dolecę szczęśliwie do Hameryki, to uda mi się zebrać grupkę cudownych AuPairek i wybrać wspólnie na festiwal! :)


Uff.. to tyle, nie zamęczam Was już!

Buziaki - Hankowah. 

niedziela, 13 kwietnia 2014

Kurrr...kuma!!

Czy zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje, gdy się robi coś mechanicznie, nie myśląc o tym co się właśnie robi? Skutkiem tego może być np. poparzona twarz, czy inne dłużej lub mniej trwające urazy. Mówię o tym dlatego, że właśnie piszę ten post z palącą jak diabli skórą twarzy. Co się stało - zapytacie! Otóż ja, jestem zwolenniczką naturalnych maseczek, czyli jakieś oliwy z oliwek, miód, cukier brązowy, cytryna, jogurty i inne rzeczy, które możemy znaleźć w naszej kuchni. Od jakiegoś czasu zaczęłam sobie przyrządzać maseczki z kurkumy, które mają świetne działanie przede wszystkim gojące wszelkie ranki, anty trądzikowe i usuwające przebarwienia. Taką maseczkę chciałam sobie właśnie przed chwilą zrobić, ale NIE MYŚLĄC zamiast kurkumy do jogurtu wsypałam curry. Po nałożeniu na twarz czułam, że coś może być nie tak, bo śmierdziałam przyprawionym kurczakiem, a wcześniej jakoś tego zapachu sobie nie przypominałam. Zaczęło się chwilę później jak cała twarz zaczęła mnie piec. Maseczkę zmyłam jak najszybciej, ale podrażnienia zostały. God dammit!


Czas na coś przyjemniejszego niż poparzona twarz... Wracam do zapachów i mojej serii recenzji wosków Yankee Candle!






Dziś czas na... November Rain!


Od producenta: Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: drzewo cedrowe, szałwia, cytrusy oraz bursztyn.


Ode mnie: Mocne męskie perfumy - to co przychodzi mi na myśl. Zapach jest bardzo mocny i nie wiem czym kierował się producent nazywając ten wosk listopadowym deszczem, bo jak deszcz kojarzy mi się ze świeżością, zapachem liści to ten zapach przypomina tanie męskie perfumy. Robiłam do niego kilka podejść, bo z racji jego intensywności nie dałam rady palić go dłużej niż 15 minut. 
Zapach doskonale odnalazł się w łazience, zabijał skutecznie nieprzyjemne aromaty. 


I teraz moje odkrycie! W pewnym momencie zapach był na tyle uporczywy, że postanowiłam zrobić przerwę i w między czasie przetestować wosk Salted Caramel. Jakimś cudem zmieszałam dwa woski i wyszedł nieziemski zapach!
Ogólnie polecam mieszanie wosków i komponowanie swoich własnych zapachów, a nuż wynajdziemy coś nowego, wspaniałego! 


Wszystkie woski można dostać na stronie Dobroci :)


***

W trakcie pisania postu moja skóra przeszła metamorfozę! Zrobiła się gładziutka, oczyszczona, pory ściągnięte! Nie jestem jednak pewna, czy dla tego efektu chcę znów ryzykować z tą/tym nieszczęsną curry. 

Tyle na dziś! Cudownej Niedzieli!

Buziaki - Hankowah.

sobota, 5 kwietnia 2014

I need a rest...

Czas jest tym, czego nie możemy pożyczyć, ani zaoszczędzić.
Jedynie co możemy zrobić... to z niego korzystać.
- Benjamin Franklin

Baaardzo dawno nie pisałam i w sumie to nie wiem, czy się usprawiedliwiać, gdyż głównym powodem jest czas, którego najzwyczajniej w świecie w dobie mi brakuje. Ktoś kiedyś powiedział, chyba nawet w DDTVN (haha), że Beyonce ma w dobie tyle samo godzin co każdy inny człowiek i tu moje porażające zdziwienie JAK ONA TO ROBI? :D


Au Pair... moja aplikacja stoi w miejscu i za nic nie mogę się za nią zabrać.. hmm może po napisaniu posta zepnę poślady i w końcu to zrobię?! 


Nie wiem, czy też tak macie, ale ja póki czymś się sama nie zainteresuję, to nie zwracam uwagi na to, co mówią w tv, czy moi znajomi, czy ktokolwiek o danej sprawie. I tak.. gdy zaczęłam się interesować tematem Au Pair nagle słyszę o tym bardzo często, to w DDTVN (nie nie jest to reklama tego programu, ale codziennie rano przy tym programie robię makijaż i jem śniadanko :P ), w jednym filmie, którego tytułu już niestety nie pamiętam, facet był Au Pair w Stanach i nawet jedna z uczestniczek Project Runway jest po takim wyjeździe! 


*******

W jednym z poprzednich postów zaczęłam serię o zapachach, które mnie otaczają. Są to zapachy z Yankee Candle, a dokładniej są to woski zapachowe, które kładziemy na kominek, pod spodem zapala się tealight i rozpuszczający się wosk uwalnia zapach pieszczący (bądź nie) nasze nozdrza w danym pomieszczeniu naszego mieszkanka.


Wszystkie woski można dostać na stronie Goodies.
Dziś pora na kolejny zapach i drogą losowania padło na Snowflake Cookie.

Od producenta: Wosk z serii Housewarmer łączący w sobie zapach ciasteczek z odrobiną cynamonu, polanych waniliową polewą.


Ode mnie: Zapach testowałam w czasie przedświątecznym i w ten czas mogłam zapalić kominek, położyć się wygodnie na łóżku, a zapach, w moim mniemaniu, świeżo pieczonych ciasteczek roznosił się po moim pokoju, aż w ustach dało się czuć słodkawy posmak lukru. Cynamonu, jak podaje producent, w tym zapachu jest dla mnie niewyczuwalny, to co ja czułam, to właśnie lukier, kruche, słodkie ciasteczka. Zapach nie jest nachalny, nie gryzie nas w gardło swoją słodkością jednakże, nie zapaliłabym go teraz, czy w lecie. Dla mnie zapach idealny właśnie na zimę, przed Świętami Bożego Narodzenia.



To tyle na dziś.
 Postaram się być bardziej aktywna, na tyle, na ile pozwoli mi na to czas!


 Buziaki - Hankowah