wtorek, 30 września 2014

My life should STOP!

Jeszcze nigdy nie miałam takiego rollercoaster’a w życiu jaki mam w tej chwili. W ciągu ostatniego tygodnia przejechałam ponad 700 km krążąc między dwoma miastami, załatwiając sprawy. Nigdy jeszcze moje życie nie było tak skomplikowane i zagmatwane, a to tylko zeszły tydzień. Od Wielkanocy, czyli od czasu ostatniego postu zmieniło się wiele, jedno na szczęście nie – moja chęć bycia Au Pair. Szczęście moje tkwi w tej chwili w tym, że dokumenty do aplikacji leżą już wypełnione, a mi zostaje tylko kontakt z moją konsultantką i rozmowa kwalifikacyjna, pech – w tym, że do polowy listopada i tak nie mogę nic planować, bo mam wesele bliskiej koleżanki, z resztą, co ja mówię, to też jest SZCZĘŚCIE!
O problemach jakie napotkałam przy wypełnianiu aplikacji i zdobywaniu kolejnych potrzebnych dokumentów napiszę pewnie później, gdy mój wyjazd będzie pewny, a takich sytuacji przyjemnych jak i tych mniej było kilka.

Ach no i najważniejsze, obroniłam się. W KOŃCU! A najśmieszniejsze jest to, że będąc w niedziele w kościele naszła mnie myśl, żeby może póki mój wyjazd nie jest jeszcze zaplanowany, nie tracić życia i iść na magisterkę. Nie zrozumiecie pewnie o co mi chodzi i ja sama nie potrafię wyjaśnić tego osobom, które tego nie przeżyły, ale ja nienawidziłam mojej uczelni przez wszystkie lata studiów, wykańczała mnie fizycznie i psychicznie i kończąc studia, w dzień obrony, byłam pewna, że NIGDY już nie będę musiała tu wracać, ale życie jest przewrotne więc… Jak już mówiłam, myśl o powrocie na studia naszła mnie w kościele, więc uznałam to za dobry znak.


 To by chyba było na tyle, do następnego!
- Hankowah



 

2 komentarze:

  1. Dokończenie studiów to świetny pomysł! Tak w sumie niewiele ci zostało. I nie martw się, każdego nachodzą takie myśli, by skończyć wreszcie studia i już nigdy więcej nie wrócić na uczelnię. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje!!!!!!! Niby Stany nie uciekną ale w sumie nigdy nie wiadomo :P Trzymaj się, powodzenia!!!!!!

    OdpowiedzUsuń