czwartek, 20 lutego 2014

POMOCY!

Post jest tylko tymczasowy :)


Albo ja jestem kompletnie ślepa, albo nie wiem, o co kaman. Dziewczyny (inne blogerki) pisały mi wcześniej, że w APiA jest deklaracja medyczna po polsku, ja widzę tylko po angielsku, a moja lekarka nie chce jej wypełnić, bo nie rozumie, czy możecie mi pomóc i powiedzieć dokładnie, gdzie ta deklaracja PO POLSKU jest? Bo ja tu od zmysłów odchodzę... Grr

poniedziałek, 3 lutego 2014

Au Pair'owe Love.

Jest! W końcu obiecywana ulotka, która grafiką i kolorystyką przykuwa oczy niejednej dziewczyny, i chyba właśnie o to chodziło ekipie APiA. 

Zacznijmy od samej koperty, która jest po prostu piękna, a którą ja tak niechlubnie rozerwałam nie mogąc doczekać się tego, co znajdę w środku.


Zaglądamy do środka, a tam czeka na nas list, oczywiście skierowany osobiście do nas :)


I ulotka!







Moje odczucia? Pomijając walory estetyczne, swoją drogą bardzo dobrze przemyślane przez 'piarowców' APiA, które sprawiają, że do ulotki chce się wracać, a barwy wprawiają nas w lepszy nastrój, to uważam, że jest ona pomocna, zważając na to, że wszystko mamy w jednym miejscu, koszt pobytu, jego różne opcje, kontakty do obsługi, czy możliwości jakie ten wyjazd nam daje. W ulotce są również opisane pokrótce relacje byłych już Au Pair, ale myślę, że jeśli ktoś się zastanawia nad takim wyjazdem, to nie powinien opierać się tylko na opisie tych dziewczyn, a właśnie zaglądać na blogi i tak jak ja, wertować wszystkie za i przeciw.



A teraz druga część mojej notki. Jakoś przy okazji Świąt wspominałam o zapachach, które kojarzą mi się właśnie z tym okresem, i które wokół siebie próbuję rozsiewać, by jeszcze bardziej wczuć się w świąteczną atmosferę, ale święta kiedyś mijają, a ja nadal lubię, gdy w pomieszczeniu, w którym się znajduje ładnie pchnie. Zapach jest czymś co towarzyszy nam na co dzień, czy to w postaci ulubionych perfum, aromatu potraw, czy zapachowych świec. Jest, przynajmniej dla mnie, pewnego rodzaju pamiątką, z którą później utożsamiam dane wspomnienie.. i tym akcentem pragnę rozpocząć serię notek o woskach Yankee Candle, w które zaopatrzyłam się na TEJ stronie, głównie pod wpływem dziewczyn z innych blogów, które bardzo zachęcająco opisywały działania tych produktów.



Dzisiejszy wpis poświęcony będzie zapachowi, który zaczęłam testować jako pierwszy, a będzie to Lake Sunset.



Od Producenta: Świeże powietrze, ciepłe promienie przygotowującego się do snu słońca i kalejdoskop aromatów natury – tak maluje się aura spokojnego, spędzanego nad brzegiem jeziora wieczoru. W ten sam sposób prezentuje się też pomysł na domową sesję aromaterapeutyczną – uspokajającą, dającą ukojenie i przywodzącą na myśl najpiękniejsze, wakacyjne chwile. Wosk Lake Sunset to wielka moc zamknięta w drobnej formie i propozycja idealna dla wszystkich osób, które – walcząc z jesienną pluchą – marzą o wejściu do wehikuły czasu, który zabierze je wprost na sierpniowe, przyjeziorne molo.

Ode mnie:  Do tego zapachu robiłam dwa podejścia. Za pierwszym razem za nic nie mogłam skojarzyć z nim zapachu unoszącego się nad jeziorem, głównie dlatego, że wyobrażałam sobie trochę zapach mułu, grillowanych kiełbasek polewanych piwem. Za drugim razem jednak, gdy rozgrzałam wosk i położyłam się na łóżku zamknąwszy oczy i rozmarzywszy się, poczułam pałki wodne, suche trawy, całą tą roślinność, która otacza jeziora. Zapach w moim guście 100% i jestem zdecydowana, by dla relaxu, na spokojne wieczory kupić ów zapach w większej wersji - świeczki. 


To tyle na dziś, buziaki!

-Hankowah.

sobota, 1 lutego 2014

Sesja...

Jedno słowo, na dźwięk którego większość studentów ogarnia przerażenie i biją się w pierś dlaczego nie uczyli się i zaliczali wszystkiego systematycznie... Moja sytuacja nie jest w ostateczności taka najgorsza na obecną chwilę, jednak zostały przede mną dwa najważniejsze egzaminy i szczerze się ich obawiam. Cała ta sytuacja związana z przed sesyjnymi zaliczeniami odciągnęła mnie od bloga i szczerze mówiąc, to również od życia towarzyskiego.

Wybaczcie wulgarność tego obrazka, ale jak najbardziej oddaje to sytuację większości z nas :)

Zważając na to, że moja aplikacja na Au Pair cały czas stoi w miejscu, bo najzwyczajniej w świecie nie mam na nią czasu i mam nadzieję załatwić to podczas ferii, to wrzucam tydzień z mojego Instagrama.

Krzysztof Kononowicz niegdyś polityk, bardzo popularny w Białymstoku, znacie Go? :)

Nie wiem jak to jest, ale większość moich psiapsiół ma TE dni praktycznie w tym samym czasie :P Wczorajszy babski wieczór.

Po nieprzespanych nocach kiedy się uczę w ciągu dnia muszę się ratować Tigerem.

Wieczorny wypadzik do PEWEXU.

Bal licencjacki i przepyszne przystaweczki.

Z Pancią na balu licencjackim.

I tak ja się "uczę".



W niedługim czasie postaram się w końcu dodać wpis o ulotce APiA, którą mi przysłali. Mam nadzieję na więcej wolnego czasu, w końcu zbliżają się ferie :)


Buźka! -

Hankowah.