Jest! W końcu obiecywana ulotka, która grafiką i kolorystyką przykuwa oczy niejednej dziewczyny, i chyba właśnie o to chodziło ekipie APiA.
Zacznijmy od samej koperty, która jest po prostu piękna, a którą ja tak niechlubnie rozerwałam nie mogąc doczekać się tego, co znajdę w środku.
Zaglądamy do środka, a tam czeka na nas list, oczywiście skierowany osobiście do nas :)
I ulotka!
Moje odczucia? Pomijając walory estetyczne, swoją drogą bardzo dobrze przemyślane przez 'piarowców' APiA, które sprawiają, że do ulotki chce się wracać, a barwy wprawiają nas w lepszy nastrój, to uważam, że jest ona pomocna, zważając na to, że wszystko mamy w jednym miejscu, koszt pobytu, jego różne opcje, kontakty do obsługi, czy możliwości jakie ten wyjazd nam daje. W ulotce są również opisane pokrótce relacje byłych już Au Pair, ale myślę, że jeśli ktoś się zastanawia nad takim wyjazdem, to nie powinien opierać się tylko na opisie tych dziewczyn, a właśnie zaglądać na blogi i tak jak ja, wertować wszystkie za i przeciw.
A teraz
druga część mojej notki. Jakoś przy okazji Świąt wspominałam o
zapachach, które kojarzą mi się właśnie z tym okresem, i które wokół siebie próbuję rozsiewać, by jeszcze bardziej wczuć się w świąteczną atmosferę, ale święta kiedyś mijają, a ja nadal lubię, gdy w pomieszczeniu, w którym się znajduje
ładnie pchnie. Zapach jest czymś co towarzyszy nam na co dzień, czy to w postaci ulubionych perfum, aromatu potraw, czy zapachowych świec. Jest, przynajmniej dla mnie, pewnego rodzaju
pamiątką, z którą później utożsamiam dane wspomnienie.. i tym akcentem pragnę rozpocząć serię notek o
woskach Yankee Candle, w które zaopatrzyłam się na
TEJ stronie, głównie pod wpływem dziewczyn z innych blogów, które bardzo zachęcająco opisywały działania tych produktów.
Dzisiejszy wpis poświęcony będzie zapachowi, który zaczęłam testować jako pierwszy, a będzie to Lake Sunset.
Od Producenta: Świeże powietrze,
ciepłe promienie przygotowującego się do snu słońca i kalejdoskop
aromatów natury – tak maluje się aura spokojnego, spędzanego nad
brzegiem jeziora wieczoru. W ten sam sposób prezentuje się też pomysł na
domową sesję aromaterapeutyczną – uspokajającą, dającą ukojenie i
przywodzącą na myśl najpiękniejsze, wakacyjne chwile. Wosk Lake Sunset
to wielka moc zamknięta w drobnej formie i propozycja idealna dla
wszystkich osób, które – walcząc z jesienną pluchą – marzą o wejściu do
wehikuły czasu, który zabierze je wprost na sierpniowe, przyjeziorne
molo.
Ode mnie: Do tego zapachu robiłam dwa podejścia. Za pierwszym razem za nic nie mogłam skojarzyć z nim zapachu unoszącego się nad jeziorem, głównie dlatego, że wyobrażałam sobie trochę zapach mułu, grillowanych kiełbasek polewanych piwem. Za drugim razem jednak, gdy rozgrzałam wosk i położyłam się na łóżku zamknąwszy oczy i rozmarzywszy się, poczułam pałki wodne, suche trawy, całą tą roślinność, która otacza jeziora. Zapach w moim guście 100% i jestem zdecydowana, by dla relaxu, na spokojne wieczory kupić ów zapach w większej wersji - świeczki.
To tyle na dziś, buziaki!
-Hankowah.