środa, 18 lutego 2015

NYC, orientation PART I

Hello!

Jestem już na miejscu u rodziny w Lafayette. Pogoda za oknem jest cudowna, 23 stopnie C! Gdyby nie dzieci, mogłabym się czuć jak na wakacjach, ale o tym później.
Dziś napiszę o czasie spędzonym w Nowym Jorku.

Bluzka adekwatna do sytuacji


W poniedziałek wstałam po 3.00, o 5.00 wyjechaliśmy do Warszawy, zważając na anomalie pogodowe wyjechaliśmy wcześniej (jechałam z tatą i bratem), ale i tak byliśmy dopiero chwilę przed 10, gdzie normalnie do Wwy jedzie się ok 3 h.
W zasadzie to nie wiem dlaczego kazano nam (bo oprócz mnie były jeszcze 4 inne polki) przyjechać na lotnisko o 10, samolot miałyśmy dopiero o 13, a odprawa zaczynała się 2 h przed odlotem.

Pitu pitu, odprawiłam bagaże, limit 23 kg, ja miałam 23,5. Przeszło bez problemu :) Jedna z nas miała nawet 24, więc luuuz.



Jak TO /\ zmieścić do tego \/



Btw ja nie wiedziałam, że bagaż podręczny, który można mieć oprócz wielkiej walizy też może być walizką (tylko o określonych wymiarach), ja spakowałam się do takiej zwykłej torby, z którą chodzę na co dzień i później musiałam ją dźwigać :/ To tak na przyszłość mówię, jakby któraś chętna na wyjazd do czytała :P

Nadeszła wiekopomna chwila pożegnań. Powiem szczerze, że żegnając się z przyjaciółmi nie płakałam wcale, bałam się, że przy pożegnaniu z mamą wybuchnę płaczę, ale też nie uroniłam łzy, dopiero przekraczając bramkę, gdy doszło do mnie, że to jednak na serio zaczęłam ryczeć. Tata i brat jeszcze machali mi długo, a łzy same ciekły mi z oczu. Aż teraz czuję, że powieki robią się wilgotne...

Mówiłam jak bardzo nienawidzę pożegnań? A może bardziej uczucia im towarzyszącego...

Później było lepiej, przyszły dziewczyny, razem było raźniej. Pierwszy lot do Londynu, lotnisko w Heatrow, btw ponoć największe lotnisko w Europie. Między terminalami poruszałyśmy się autobusem (20 minut jazdy!!!) i metrem. Po ok 3 godzinach czekania miałyśmy kolejny samolot, już do Nowego Jorku. Aaaa na lotnisku na bezcłówce w sklepiku spotkałyśmy polkę! :)

Ok 22 wylądowałyśmy na JFK w Nowym Jorku, po przejściu przez wszystkie kontrole ruszyłyśmy po nasze bagaże, modląc się żeby chociaż dojechały, bo różnie to bywa jak przesiadki w czasie lotu są... no i jadą bagaże. Jedna ma... druga ma... jedzie mój. Bez kółek, bez rączki, chustę którą przyczepiłam dla rozpoznania bagażu ktoś sobie przywłaszczył podobnie jak film, który trzymałam w bocznej kieszeni (Listy do M na gorsze dni). Szczęście w nieszczęściu jakaś pani, pracownica lotniska kazała mi znaleźć Baggage Claim i zgłosić uszkodzenie bagażu. Wyobraźcie sobie mnie taszczącą 23 kg bagaż przez pół lotniska. Na drugi dzień miałam takie zakwasy, że masakra...
Obsługa lotniska była przemiła, dali mi nową walizkę. Pani ze znaczącym uśmiechem pokazała mi metkę nowej walizki - 280 $. Nice.

Na lotnisku całe szczęście czekała już na nas babka z APiA, poczekała z nami na autobus i odesłała do hotelu w Tarrytown, do którego zajechałyśmy koło 12 w nocy.


O całym orientation, wycieczce do NYC i innych sprawach napiszę w kolejnym poście!


Buziaki - Hankowah.


poniedziałek, 9 lutego 2015

Zarzucam kiecę i... LECĘ

Hej! A może raczej HEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Tyle emocji mną targa, że nie sposób je wyrazić w spokojnych literkach... Za chwilę lecę do USA haha. Tak.
O 12.50 mam wylot z przesiadką w Londynie. Całe szczęście lecą ze mną jeszcze 4 inne dziewczyny, chociaż z niewiadomych względów mam kontakt tylko z trzema, czwarta się do nas nie odzywa, może zrezygnowała :)

Pakowanie... Wiecie co? Wolę odkurzać, zmywać naczynia, myć kafelki w łazience, ale pakowania nienawidzę. :-P Jakoś poradziłam.

Kolejny wpis będzie zza oceanu. Trzymajcie kciuki (żeby zamaskowany talib nie porwał samolotu).


Buziaki! - Hankowah.